Laserowa korekcja wzroku i moja skromna osoba
Laserowa korekcja wzroku – jak to się zaczęło
Mam na imię Krzysiek i jestem krótkowidzem. W celu poprawy jakości widzenia testowałem już okulary i soczewki kontaktowe. Zdecydowanie wolę te drugie. Niestety to ciągle nie to, o czym marzę.
O laserowej korekcji wzroku dowiedziałem się kilka lat temu. Na początku nie ekscytowałem się zbyt mocno, podchodziłem do tego wynalazku z dystansem. Szereg wymagań zawężających krąg pacjentów oraz wysoka cena zabiegu sprawiły, że nie rozważałem poważnie tej opcji.
Czy to jest sposób na rozwiązanie problemu
Kilka miesięcy temu jednak znów zainteresowałem się tematem. Muszę przyznać, że taki zabieg pozwoliłby mi na osiągnięcie pełnej wolności – koniec z okularami i ich niepraktycznością, koniec z soczewkami, koniecznością zdejmowania na noc, stosowania płynów do ich pielęgnacji itd. Po prostu zapomniałbym o problemie i cieszyłbym się życiem. Czy to nie brzmi pięknie?
Postanowiłem odświeżyć swoją wiedzę na temat laserowej korekcji wzroku. Na stronach klinik przeprowadzających zabiegi wszystko jest ładnie opisane. Żyjemy jednak w czasach, w których marketing dotyka każdej sfery życia, więc zacząłem szukać wszędzie gdzie się dało, szczególnie tam, gdzie wiedziałem, że nikt nie ma interesu w tym, aby mi ściemniać.
Aż tak niebezpieczne?
Tak natrafiłem na fora internetowe, gdzie przeczytałem komentarze osób, które po laserowej korekcji wzroku widzą gorzej, niż przed nią, mają dodatkowe negatywne efekty “halo”, problemy z widzeniem po zmroku, pojawił im się zespół suchego oka i mnóstwo innych nieszczęść. Wtedy zacząłem się bać, bo zdałem sobie sprawę, jak blisko byłem podjęcia decyzji o zapisaniu się na zabieg.
Analiza na chłodno
Odpuściłem temat. Uznałem, że tak jak jest teraz, nie jest najgorzej. Wada -4,25 to nie jest jeszcze przecież taki straszny dramat. Bez okularów i soczewek jestem w stanie trafić do łazienki w domu, a tak w ogóle to widzę wszystko dobrze, o ile przysunę się odpowiednio blisko :). Zapomniałem o moich marzeniach i uznałem, że może kiedyś medycyna wymyśli coś mniej ryzykownego, co pozwoli bez obawy naprawić mój wzrok.
Niedawno jednak, częściowo pod wpływem opinii osób, które przeszły zabieg laserowej korekcji wzroku i były bardzo zadowolone z efektów, na nowo zacząłem analizować temat. Tym razem na chłodno. Uznałem, że laserowa korekcja wzroku nie może być aż tak ryzykowna, bo gdyby tak było, nie dopuszczono by tej metody do powszechnego użycia. Zacząłem się zastanawiać, czego tak naprawdę się boję. Doszedłem do wniosku, że boję się tego, czego nie wiem. Tak chyba ma większość ludzi – boimy się nieznanego. Jak już przyjrzymy się problemowi z bliska, nie jest on taki straszny. Postanowiłem dać laserowej metodzie jeszcze jedną szansę.
Po nitce do kłębka
Aby rozprawić się z moimi obawami, postanowiłem naprawdę poważnie i dogłębnie przyjrzeć się tematowi: zagrożeniom, statystykom. Postanowiłem, że zacznę “wciągać” wiedzę na temat laserowej korekcji wzroku. Po osiągnięciu odpowiedniego poziomu wiedzy, będę mógł na chłodno zdecydować, czy chcę poddać się zabiegowi, czy też odpuszczam, ale zrobię to nie na podstawie jednej czy dwóch dramatycznych czy euforycznych opinii, ale na bazie mojej rozbudowanej wiedzy.
Dodatkowym czynnikiem, który może mi pomóc podjąć decyzję, jest ten blog. Mam nadzieję, że dzięki niemu nawiąże kontakt z osobami, które mają problem podobny do mojego, a może mają już ten problem za sobą. Im więcej dowiem się od innych, tym szerszy będę miał ogląd na całe zagadnienie laserowej korekcji wzroku.
Mam nadzieję, że za jakiś czas będę mógł na tym blogu napisać: Podjąłem decyzję i jestem pewny, że jest właściwa!
Podobał Ci się powyższy artykuł? Chcesz być na bieżąco? Dołącz do naszego newslettera!
No I jak?
W koncu juz po czy jednak nie?
Sama o tym mysle ale sie jestem na etapie przerazenia skutkami ubocznymi..